To wielkie emocje, że ten film pokazano 1 sierpnia właśnie w Berlinie
"Jestem pierwszy raz w Berlinie. Mam tak wielkie emocje w sobie. Napływają mi w tej chwili łzy do oczu" - mówiła we wtorek wyraźnie wzruszona Małgorzata Brama. "Dla mnie jest to bardzo duże wyróżnienie, że przyjechałam, że o Powstaniu Warszawskim mówi się poza terenem Polski, Warszawy. I że właśnie w Niemczech".
"Ja jestem z rodziny powstańczej, mój tata walczył, mój wujek walczył, mój dziadek walczył w Powstaniu Warszawskim w zgrupowaniu Chrobry II. Byli jeńcami obozów jenieckich. Moja babcia cudem ocalała z rzezi Woli, była w obozach koncentracyjnych Auschwitz i Ravensbrueck" - mówiła Małgorzata Brama.
Twórczyni filmu podkreśliła, że powstańcy, "których miałam wielki zaszczyt poznać" nie mieli w sobie nienawiści do Niemców. "Wojna skończyła się i oni zawsze dążyli do pojednania" - dodała.
"Dziś zwiedzałam Berlin, jestem pod wielkim wrażeniem, bardzo mi się podoba Berlin, naprawdę bardzo" - podkreśliła.
"To są dla mnie wielkie emocje, że właśnie 1 sierpnia jestem pierwszy raz w Berlinie i że to właśnie 1 sierpnia o godz. 17 jest wyświetlany film o cudzoziemcach, którzy brali udział w Powstaniu Warszawskim" - powiedziała PAP reżyserka, zauważając, że ma to wymiar "symboliczny".
"Bardzo się cieszę, bo ten film o cudzoziemcach w Powstaniu Warszawskim robiłam dla odbiorcy zagranicznego, takiego, który nie zna naszej historii. Jest to film dla odbiorców zagranicznych o ich rodakach, którzy walczyli u nas. Ja na przykład jestem dumna, kiedy słyszę, że Polak walczył w innym kraju. I uważam, że przedstawiciele innych narodowości też powinni być dumni, jeśli ich rodacy walczyli w 1944 roku w Warszawie w tym wielkim Powstaniu. Uważam, że Powstanie to nie była żadna pomyłka, to nie była żadna klęska. Proszę zwrócić uwagę, że Rosjanie zatrzymali się na Wiśle na pół roku. Gdyby tak się nie stało, to 8 maja nie byliby w Berlinie, tylko w Paryżu. I nie byłoby Europy Zachodniej. Powstanie zatrzymało rosyjski front na pół roku, to była wielka, wielka wygrana dla całego świata" - powiedziała PAP Małgorzata Brama.
Pokaz filmu "Cudzoziemcy w Powstaniu Warszawskim" zgromadził we wtorek w Instytucie Polskim w Berlinie wyjątkowo liczną widownię; organizatorzy musieli dostawiać krzesła dla nieustannie przybywających widzów. Jednym z gości był ambasador Słowacji w Niemczech Marian Jakubocy. "Kiedy otrzymałem zaproszenie od ambasadora Pawłosia nie wahałem się ani chwili" - zapewnił PAP słowacki dyplomata. Film o cudzoziemcach w Powstaniu Warszawskim to także historia plutonu słowackiego, Słowacy byli sojusznikami Powstańców, walczyli ramię w ramię z żołnierzami Armii Krajowej - powiedział PAP ambasador RP w Berlinie Dariusz Pawłoś.
Polski ambasador w wystąpieniu przed projekcją filmu podkreślił, że Powstanie Warszawskie to jedno z najważniejszych i jednocześnie najbardziej dramatycznych wydarzeń w historii Warszawy i Polski. Zwrócił uwagę, że nie wszyscy wiedzą, iż w Powstaniu do żołnierzy AK dołączyło wielu cudzoziemców, by wspomagać ich w walce. Pawłoś wspomniał m.in. o Słowakach, którzy walczyli w Powstaniu Warszawskim pod dowództwem Mirosława Iringha "Stanko". Film "Cudzoziemcy w Powstaniu Warszawskim" jest "hołdem dla tych, którzy ramię w ramię z Polakami walczyli o wolność naszego kraju" - powiedział dyplomata.
Ambasador Jakubocy podziękował szczególnie reżyserce Małgorzacie Bramie za stworzenie filmu o udziale cudzoziemców w Powstaniu Warszawskim. Zwrócił uwagę, że widzowie będą mogli dowiedzieć się z filmu m.in., że słowacki pluton mógł występować w swoich barwach narodowych.
Organizatorem wtorkowego pokazu był Instytut Polski w Berlinie we współpracy z ambasadą RP w Berlinie.
Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną Podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 roku do walki w stolicy Polski przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowana na kilka dni operacja trwała ponad dwa miesiące.
W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tysięcy, wypędzono z miasta, które po Powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ ap/